Preludium luksemburskie

Luksemburg nie był na naszej liście krajów, które musimy zobaczyć przed śmiercią – pojechaliśmy tam odwiedzić rodzinę, korzystając ze względnej bliskości międzynarodowego lotniska we Frankfurcie, z którego lecieć mieliśmy do Indii. Oprócz rodziny żegnaliśmy (na nie wiadomo, jak długi czas) skąpaną w jesiennych, zimnych deszczach Europę, jak również porządek i dobrobyt Starego Kontynentu. Przed nami Indie, które ludzie często opisują przez pryzmat brudu, nieprzyjemnych zapachów i ogólnego chaosu. Nie jesteśmy skorzy do kierowania się ogólnymi opiniami, ale pewne jest, że opuszczając Luksemburg, opuściliśmy na dobre wszystko to, co sprawia, że Europejczykowi żyje się wygodnie i pachnąco.
Czy kraj tak mały, jak Luksemburg, wciśnięty pomiędzy Francję i Niemcy – kulturowe mocarstwa – może zachować choć odrobinę odrębności kulturowej? Okazuje się, że tak, choć przychodzi to z dużym trudem. W szkołach uczy się języka luksemburskiego i faktycznie młodzież między sobą rozmawia w tym języku, ale wciąż francuski jest tym, który słyszy się najczęściej (przynajmniej podczas trzydniowego pobytu). Ciężko jest bronić się tej małej kulturze w starciu z wielokulturowym najazdem emigrantów i ludzi codziennie dojeżdżających tu do pracy. Skalę zjawiska doskonale oddają liczby – do 80-tysięcznego miasta Luksemburg codziennie do pracy dojeżdża ponad 100.000 osób! Na ulicach widać mieszankę etniczną, którą łączy jedno – biały kołnierzyk. Z racji swojej polityki gospodarczej Luksemburg przyciąga przedsiębiorstwa (głównie finansowe) z całego świata. Swoją siedzibę ma tutaj 166 banków. Dzięki rozmiarowi i lokalizacji tego kraju, znajduje się tu bardzo wiele instytucji unijnych. To wszystko sprawia, że ludzie w białych kołnierzykach opanowali kraj, a galeria handlowa hipermarketu Auchan w godzinach przerwy na lunch zmienia się (pod względem ubioru klientów) w hiper-biuro.
Jeśli chodzi o architekturę, nie sposób odróżnić Luksemburga od sąsiadujących z nim krajów. Ilość biur przypadająca na jednego mieszkańca jest pewnie najwyższa na świecie, ale to jedyny urbanistyczny ewenement, jaki zaobserwowaliśmy. Co ciekawe, granica między miastem, a wsią, jest bardzo wyraźna. Stojąc przy ambasadzie Indii, znajdującej się na skraju miasta, patrząc w jedną stronę ma się wrażenie bycia w centrum miasta, w drugą zaś – na wiejskim odludziu.
Program zwiedzania podczas naszego trzydniowego pobytu przedstawiał się następująco: dzień pierwszy – Luksemburg miasto, dzień drugi – Metz (Francja), dzień trzeci – Trier (Niemcy). Miasto Luksemburg jest malowniczo położone przy kilku ogromnych wąwozach, do których wlewają się miejskie zabudowania. Stara część miasta pamięta ponoć jeszcze czasy cesarstwa rzymskiego. Wśród wielu ciekawych zabytków wyróżnić można Pałac Wielkich Książąt, romański kościół St. Michel i wszędzie obecne pozostałości fortyfikacji miejskich.
W sobotę francuskie miasto Metz przepełnione było ludźmi. Podobnie jak w Luksemburgu (a później również w Trewirze) odbywał się tu jarmark świąteczny, który przyciągał tłumy mieszkańców i turystów. Nad zadbanym starym miastem góruje potężna katedra, w której wnętrzu podziwiać można urzekające witraże. Budynki w pastelowych kolorach z widocznymi na zewnątrz okiennicami przypominały bardziej rejony śródziemnomorskie niż północ Europy, ale niewątpliwie dodawały uroku wąskim uliczkom.
Trewir, dawna siedziba cesarza rzymskiego Konstantyna Wielkiego imponuje swoją historią i ilością dobrze zachowanych zabytków. Poza Termami Cesarskimi i Bazyliką Konstantyna można podziwiać piękne stare mosty nad Mozelą oraz wpisaną na listę światowego dziedzictwa UNESCO katedrę św. Piotra.
Ciekawostką jest, że Metz jest podobno najstarszym miastem Francji, natomiast Trier jest najstarszy w Niemczech. Można więc śmiało określić odwiedzany przez nas rejon jednym z najstarszych ośrodków osadnictwa miejskiego w Europie.:)
Przy okazji dziękujemy Emili, Adamowi i Frankowi za to, że czuliśmy się jak w domu. Jesteście kochani.:)

Zdjęcia z Luksemburga

Ten wpis został opublikowany w kategorii Luksemburg. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

8 odpowiedzi na „Preludium luksemburskie

  1. emil pisze:

    Pozdrowienia z Luxembourga i miłej podróży :) . Czy jest fajnie u nas?

  2. Andrzej Wojtkowiak pisze:

    I co? Gdzie jesteście gołąbeczki?

  3. Ania pisze:

    Cieszę się, że udało się Wam odwiedzić Emilkę, Adama i Franka – oni na prawdę są kochani. Powodzenia na dalszą trasę.

  4. emil pisze:

    Nie ma za co, cala przyjemnosc po naszej stronie:). W koncu przywiezliscie prezenty;). No i wracac tez mozecie przez Lux…

  5. adzik pisze:

    fajne fotki, bylem dzisiaj w hiper-biurze, ale w sobote juz nie ma tam tyle yapiszonow, za to bylo duzo sw. Mikolajow :)

  6. emil pisze:

    Wow wszyscy pisza, ze jestesmy kochani :) . Coraz bardziej mi sie podoba ta Wasza strona! ;)

  7. mrarm pisze:

    Ej, musicie być nieźle kochani! :o

    Może jakiś fan klub?

  8. miksia pisze:

    Chociaż nie znalazłam nawet wzmianki, że też jestem kochana, to mimo wszystko oświadczam, że Was podziwiam i zazdroszczę.

Odpowiedz na „emilAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

*

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>